Niedaleko Getta, na wyspie na Tybrze, zaraz po lewej stronie Mostu Fabrycjusza, mamy dowód na rzymską historię trochę podobną do tej ze Shreka (tylko ta jest bez happy endu). We wspomnianym miejscu stoi wieża obronna, Torre Caetani. Stała tu juz w XI wieku, choć ta dzisiejsza jest nieco zmieniona. Spadkobiercy rodziny żyją do dziś. A co takiego niezwykłego jest w tej wieży? Gdy uniesiecie wzrok ku niebu po ceglanej fasadzie zobaczycie wysoko marmurową kobiecą głowę. Zaznaczyłam ją na zdjęciu. Legenda głosi, że to skamieniała dziewczyna, którą ojciec uwięził w wieży, bo nie chciała wyjść za mąż za wybranego przez niego faceta. Ona nie chciała, bo zakochała się w innym, ktorego powrotu z wojny wypatrywała z celi. Nadaremno, bo ukochany zginął. No i dziewczyna tak skamieniała. Tak naprawdę to głowa antycznego posągu z I w. n.e. Nie wiadomo kto i kiedy ją tam umieścił. Zobaczyć warto.
Torre Caertani przechodziła przez wieki z rąk do rąk a w XVII w. była nawet nazywana brzydkim szpitalem, bo dawała schronienie chorym podczas zarazy. Wieża nazywana jest czasem Torre Pulzella, czyli Wieżą Dziewicy lub Panienki.